Teksty autorskie i wywiady

Renata Popkowicz-Tajchert „Widma” Moniuszki na scenie

„Słowo - Dziennik Katolicki” nr 228 z dn. 26 listopada 1996

 

Rozmawiamy z dyrygentem Antonim Wicherkiem

Dziś wieczorem poprowadzi Pan trzeci ze spektakli inaugurujących scenę Wojciecha Bogusławskiego w Teatrze Narodowym. Będzie to inscenizacja Widm Stanisława Moniuszki, utworu niemal nie znanego współczesnej publiczności. Szczęśliwym trafem udało mi się rok temu usłyszeć nagranie radiowe, jedyne, jakie jest, bo na płytach Widm nie uświadczysz...

– A warto wiedzieć, że Moniuszko właśnie dzięki Widmom zyskał wielką popularność nie tylko w Warszawie, ale także w Wilnie, Moskwie i Petersburgu. Przyniosły mu one nie tylko duże uznanie, ale i całkiem znaczące dochody. Dopiero Straszny dwór przyćmił powodzenie Widm. Notabene taki tytuł nadali temu utworowi carscy cenzorzy, bo sam Moniuszko zatytułował go po prostu – Dziady, ale ówczesna cenzura oryginalne tytuły Mickiewicza starała się wymazać z ludzkiej świadomości. I tak zostały Widma. Bardzo się cieszę, że właśnie tym utworem mam okazję inaugurować działalność sceny Teatru Narodowego.

Jak widzi Pan Widma na tle innych kompozycji epoki?

– Moniuszko jawi się tu jako przedstawiciel słowiańszczyzny, z typowymi elementami słowiańskiej melodyki i harmoniki. Całości dopełnia pogańsko-ludowy tekst przepojony niesamowitością i liryką, które kompozytor znakomicie odmalował muzyką, pozostając wierny dramaturgicznym intencjom Mickiewicza. Każda postać jest świetnie scharakteryzowana dźwiękiem, a poszczególne sceny bardzo skontrastowane i dynamiczne.

A wiodąca postać Guślarza?

– Ogromnie się cieszę, że będzie ją śpiewał Andrzej Hiolski, bo nie sposób znaleźć drugiego takiego wykonawcy. To wymarzony śpiewak i aktor do roli Guślarza.

Zresztą występował też w tej partii w nagraniu radiowym. A inni wykonawcy?

– Także zostali bardzo dobrze dobrani. Zosię zaśpiewa Marta Boberska występująca w Warszawskiej Operze Kameralnej, Widmo Złego Pana - Piotr Nowacki i Robert Dymowski (na zmianę), Starca – Robert Morka, Sowę – Grażyna Ciopińska, Kruka – Ryszard Cieśla.

Pana zainteresowania muzyczne są bardzo rozległe. Ma Pan na koncie m.in. wiele znakomitych spektakli Wagnera...

– Dyrygent polski może bardzo lubić Wagnera czy Beethovena, ale będąc Polakiem i dyrygując tu, w kraju, musi mieć do Moniuszki swój osobisty stosunek. Nie może tej muzyki grać tylko z obowiązku, ale musi to robić z uczuciem, con amore, bo inaczej jego przedstawienia będą martwe, nijakie. Jednak byłoby niedobrze ograniczać się tylko do jednego kompozytora.

Dziękuję za rozmowę."