Antoni Wicherek o Halce Stanisława Moniuszki
[rękopis, listopad 2011]
"Gdy myślę o Halce Stanisława Moniuszki, stają mi przed oczami liczne inscenizacje i słyszę tę przepiękną, niezwykle melodyjną muzykę, która łatwo wpada w ucho i daje się szybko zapamiętać muzykalnemu słuchaczowi. Tych premier i spektakli przeze mnie dyrygowanych było co najmniej 500 w rozmaitych miastach Polski, Europy i świata, z wieloma orkiestrami, zespołami chórów i baletów, wybitnymi solistami – śpiewakami, a wreszcie – reżyserami. Intensywna praca nad przygotowaniem wielkich zespołów wykonawczych to realizacja tej najbardziej „polskiej” w charakterze muzyki, której specyficzny styl opiera się na miękkości brzmienia, zdecydowanej rytmice (mazur, tańce góralskie), dramatycznej kulminacji libretta, śpiewności szerokiej frazy prowadzonej w idealnym legato.
Jest to muzyka bliska polskiemu rozumieniu narodowemu, ściśle współbrzmi z naszą dziedziczoną od pokoleń kulturą muzyczną. Dlatego uważałem, że wykonaniom oper Moniuszki trzeba poświęcić wyjątkowo dużo staranności i talentu, dobierać pięknie brzmiące zespoły orkiestrowe, wyszukiwać wybitnych śpiewaków i tancerzy, a także reżyserów, którzy nie tylko stworzą piękne obrazy wizualne, ale przede wszystkim skontrastowane i pełne postacie bohaterów dramatu.
Jako dyrygent już na studiach we Wrocławiu u prof. prof. K. Wiłkomirskiego i Kopycińskiego w latach 1954-57, zetknąłem się bliżej z realizacjami Halki, w których brali jeszcze udział przedwojenni polscy śpiewacy (np. Franciszka Platówna, która zastawiła swój brylantowy pierścionek, aby teatr mógł sfinansować premierę), a także pozostali w teatrze artyści niemieccy, którzy grali i tańczyli w polskim Wrocławiu.
W momencie mego angażu w Teatrze Wielkim w Warszawie współpracowaliśmy ze Zdzisławem Górzyńskim nad premierą otwarcia w 1965 roku. W 1975 roku zrealizowaliśmy z Marią Fołtyn jedną z naszych wspólnych premier Halki – ze spektaklem tym, granym prawie 20 lat, gościliśmy na Maifestspiele Wiesbaden, w Madrycie, Lizbonie, Stambule, Sztokholmie. Wreszcie, w 1985 premiera znów we Wrocławiu z gościnnymi występami w Semper Oper w Dreźnie, z którą to premierą związana jest pani Agata Młynarska, która wykształciła naszą dzisiejszą znakomitą Halkę – Wiolettę Chodowicz. W 1988 nastąpiła premiera Halki w Operze Bytomskiej, a co za tym idzie, występy w Kanadzie i USA, w wielu miastach, także w Montrealu i Nowym Jorku.
W trakcie mojej dyrekcji w teatrze operowym w Oberhausen wystawiłem Halkę w języku niemieckim w bardzo nowoczesnej inscenizacji – charakterystycznej dla realizmu niemieckiego – z buntem chłopów i zdegenerowaną klasą panów.
W 1995 roku za dyrekcji Janusza Pietkiewicza w Teatrze Wielkim znów z Marią Fołtyn zrealizowaliśmy nową Halkę – w bardzo pięknej, choć tradycyjnej inscenizacji, z nowymi śpiewakami, zapewniała teatrowi pełną widownię i entuzjazm młodych widzów. Spektakl ten był grany do 2009 r. (w jego trakcie obchodziłem 50-lecie pracy artystycznej) i schodził z afisza przy pełnej widowni i wielkich brawach – z bisowanymi (zawsze) tańcami góralskimi. Jednocześnie spektakl ten został nagrany na płyty DVD, CD i kasety magnetofonowe i wszedł do powszechnej sprzedaży uzyskując tytuł „Złotej płyty” w uznaniu sprzedaży ponad 10.000 egzemplarzy w 1999 roku. Dzięki temu nagraniu przedstawienie to pokazano dwukrotnie w telewizji polskiej, a następnie w australijskiej, gdzie, na prośbę publiczności, powtarzano go siedmiokrotnie, z angielskimi napisami.
W 2002 roku zrealizowałem także nowoczesną Halkę w Teatrze Wielkim w Łodzi – była to jedna z wielu prób uaktualnienia tego dramatu – moim zdaniem – udana.
Należałoby także wspomnieć o „tureckiej” Halce w Ankarze – ze śpiewakami tureckimi.
Z wystawianiem oper romantycznych (a do takich przecież zaliczamy Halkę) wiąże się problem uwspółcześnienia realizacji. Absolutnie rozumiem reżyserów, którzy nie godzą się na powielanie folkloru i starają się przekazać swoje spojrzenie na ten 19-wieczny dramat. Mają do tego pełne prawo. Życzę im wiele szczęścia i powodzenia u publiczności, bo jest to droga wyboista i pełna zasadzek. A więc proszę tańczyć „nowocześnie” poloneza, mazura i tańce góralskie!”