Teksty autorskie i wywiady

Antoni Wicherek Dlaczego właśnie Katarzyna Izmajłowa?

Katarzyna Izmajłowa - okładka programu[tekst z programu spektaklu 26 września 1976 - Warszawa, Teatr Wielki]

„Dzieła współczesne, dwudziestowieczne zajmują szczególną pozycję w planach repertuarowych Teatru Wielkiego. W ciągu ostatnich lat zdecydowane pierwszeństwo w tym zakresie dawaliśmy operom i baletom kompozytorów polskich. Traktowaliśmy to jako nasz obowiązek tak wobec twórców, jak i naszej publiczności. Ostatnio zauważyć można było wyraźne ożywienie zainteresowania polskich kompozytorów scenicznymi formami twórczości. Pewną rolę odegrały tu zresztą konkretne zamówienia, które nasz Teatr kierował do wybitnych polskich kompozytorów. Zaproszenie do współpracy nie pozostało bez echa i w ciągu ubiegłych lat mogliśmy przedstawić kolejno premiery Bardzo śpiącej królewny Augustyna Blocha, baletu Romualda Twardowskiego Rzeźby mistrza Piotra i czteroaktowej opery Witolda Rudzińskiego Chłopi. W czerwcu 1975 roku na naszej scenie odbyła się też polska prapremiera Diabłów z Loudun Krzysztofa Pendereckiego. Inscenizacja ta odniosła zresztą poważny sukces w czasie niedawnego tournèe Teatru Wielkiego w Madrycie i Lizbonie.

Jednakże w obecnym układzie repertuarowym dała się odczuć dotkliwa luka: brak było dzieła zaliczanego do klasyki współczesnej, dzieła, które stanowiłoby historyczny pomost między szczytowymi osiągnięciami tego gatunku muzycznego w XIX wieku, a współczesnymi dramatami muzycznymi pisanymi najnowszą techniką kompozytorską. Dlatego też zdecydowaliśmy się wprowadzić do naszego repertuaru Katarzynę Izmajłową, dziewięcioobrazowy dramat muzyczny Dymitra Szostakowicza. Dzieło to, należące niewątpliwie do współczesnej klasyki, ma wymiary – rzec można – wręcz szekspirowskie: połączenie tragizmu i groteski, dość bezpośredniego naturalizmu i lirycznej poezji. Język muzyczny dzieła jest językiem świadomego, dojrzałego mistrza, wywodzącym swój rodowód od Musorgskiego, a także Richarda Straussa i Gustawa Mahlera (o czym się rzadziej pamięta) – wzbudza szacunek i podziw. A przecież zaczynając pracę nad Katarzyną Izmajłową, Szostakowicz miał dopiero 25 lat...

Tak więc utwór ten, dzięki swym zaletom tak dramaturgicznym, jak muzycznym, godny jest tego, aby reprezentował we współczesnej klasyce to co najlepsze, a że Katarzyna Izmajłowa jest jeszcze po prostu piękną operą, nie wątpimy, że zainteresuje polską publiczność, zapełniającą co wieczór tę największą salę teatralną w Polsce.

Partytura Katarzyny Izmajłowej stawia zarówno przed realizatorami, jak i wykonawcami wyjątkowo poważne problemy. Decyduje o tym już choćby sama liczebność obsady i waga dramaturgiczna każdego epizodu. Wykonawczyni roli tytułowej znajduje się prawie bez przerwy na scenie – wymaga to ogromnej dyscypliny i kondycji. Wysokie wymagania postawił kompozytor chórowi, aktywnemu uczestnikowi całej akcji a zwłaszcza orkiestrze, potraktowanej w sposób wirtuozowski na przestrzeni całej opery, a w kapitalnych interludiach symfonicznych w szczególności.

Kiedy w 1974 roku zapadła decyzja wystawienia w Teatrze Wielkim Katarzyny Izmajłowej marzyliśmy, że na premierę zaprosimy kompozytora. Niestety, premiera odbędzie się w pierwszą rocznicę śmierci Wielkiego Twórcy i Humanisty. Przygotowanie spektaklu zdecydowaliśmy powierzyć artystom radzieckim. Bardzo cieszy nas fakt pozyskania reżysera i scenografów z Moskwy: Lwa Michajłowa, stałego reżysera słynnego Teatru im. Stanisław skiego i Niemirowicza-Danczenki, który już dwukrotnie inscenizował Izmajłową w Moskwie i Budapeszcie oraz Walerego Lewentala, autora dekoracji, i Mariny Sokołowej, autorki kostiumów, stałych scenografów „Bolszoj", którzy nb. są laureatami I nagrody Złotej Kwadrygi tegorocznego Quadriennale w Pradze. Przyjacielska atmosfera współpracy z tymi renomowanymi artystami sprzyjała pokonywaniu trudności związanych z wystawieniem, w stosunkowo krótkim czasie, tak skomplikowanego dzieła. Katarzyna Izmajłowa od wielu już lat odnosi sukcesy na scenach całego świata. Mamy nadzieję, że jej obecna warszawska inscenizacja też będzie przez naszą publiczność życzliwie przyjęta.”