Z prasy

Wicherek w powodzi kwiatów, „Super Express” z dn. 1 lipca 1994

Holendrem tułaczem pożegnał łódzką publiczność Antoni Wicherek, dyrygent i dyrektor Teatru Wielkiego.

Ta opera Ryszarda Wagnera wymaga talentu i od dyrygenta i od wykonawców. Antoni Wicherek brawurowo poprowadził orkiestrę TW, a łódzcy soliści świetnie z nią współgrali.

Hanna Lisowska, prywatnie żona Wicherka, na scenie znakomity sopran, w partiach wagnerowskich znana nieomal we wszystkich liczących się teatrach operowych świata. Tu śpiewała Sentę, córkę żeglarza Dalanda, marzącą o wielkiej miłości, która pokona wszystko.

Na taką właśnie miłość wierną i wielką czeka tułający się po morzach Holender, który spokój i zbawczą śmierć znaleźć może tylko dzięki niej.

I znajduje. Bo Senta kocha go miłością wierną aż po grób. W sensie dosłownym.

Holendrem był Włodzimierz Zalewski, ojcem Senty wspaniały głosowo i aktorsko Bogdan Kurowski.

Przedstawienie wyreżyserował Waldemar Zawodziński, który zresztą po spektaklu otrzymał Złotą Maskę, nagrodę dziennikarzy, ale za reżyserię Fausta w Teatrze Wielkim.

Holendra tułacza wysłuchaliśmy w oryginale, odczytując polskie tłumaczenie na specjalnej tablicy świetlnej, którą łódzki TW ma jako drugi, po Teatrze Wielkim w Warszawie. Urządzenie to, warte kilkaset milionów złotych, zawdzięcza TW hojnemu sponsorowi – Powszechnemu Bankowi Gospodarczemu w Łodzi.

Antoniego Wicherka teatralny zespół pożegnał przemówieniem Stanisława Dyzbartisa, p. o. dyrektora naczelnego.

W imieniu wojewody Pęczaka, żegnał go też wicewojewoda Łabędzki, ale zarówno treść jak i forma tych pożegnań wywołały kaskadę śmiechu.

Szczególnie, że to właśnie z tego urzędu nadeszło dla Wicherka wymówienie z pracy, choć zręczność poczynań wojewódzkich władz spowodowała, że to on sam złożył rezygnację.

– Jesteśmy z panem, panie dyrygencie!!! – zakrzyknął nagle z amfiteatru Waldemar Bohdanowicz, były wojewoda łódzki, który widać ma powody, żeby wydarzenie artystyczne z lekka "przypikantnić" polityką.

Antoni Wicherek utonął w powodzi kwiatów, a łódzka publiczność wstała i biła mu brawa aż do upojenia.

zk”