Z prasy

Jerzy Jaroszewicz Nowa polska opera, „Głos Pracy” nr 47 z dn. 25 lutego 1976

„W twórczym dorobku Romualda Twardowskiego opera Lord Jim, skomponowana w r. 1973, jest piątym dziełem scenicznym. Żaden z współczesnych kompozytorów polskich nie może się chyba poszczycić równie wielką ilością napisanych i wystawionych utworów: dwa balety (Nagi książę i Posągi mistrza Piotra), dwie opery (Cyrano de Bergerac oraz Rzecz o Janie i Herodzie), opera radiowa Upadek Ojca Suryna.

Punktem wyjścia dla Twardowskiego w Lordzie Jimie była problematyka moralna, zawarta w powieści Conrada. Oczywiście, autor libretta (a jest nim sam kompozytor) zrezygnować musiał z licznych wątków ubocznych, z całego niemal bogatego tła, które – w dziele literackim – narzuca czytelnikowi specyficzną, „conradowską” atmosferę. Ograniczenie się do najbardziej istotnych wątków nadało operze zwartość, niemniej jednak w dużej mierze zubożyło samą akcję, nie mówiąc już o tym, że nie mogło uwydatnić psychologii bohaterów. Postaci działające są w operze Twardowskiego całkowicie podporządkowane konwencji opery; kompozytor zdaje się być przeświadczony ponadto, iż powieść Conrada jest doskonale znana każdemu widzowi, który w operze znaleźć ma jedynie inny sposób ukazania dramatu. Jest to być może największy błąd libretta. Powoduje pewną bladość charakterystyki postaci, pewną sceniczną statyczność. (…)

Sukces odniosła natomiast muzyka. Twardowski z dużym kunsztem odtworzył w muzyce zarówno wątek liryczny, jak i dramatyczny, a nawet opisowy. Muzyka ta zresztą nawet sama w sobie, bez powiązania ze sceną, oddziałuje inwencją, bogactwem pomysłów, konsekwencją w ich rozwijaniu. Rzadko stosuje kompozytor ostre, brutalne środki brzmieniowe: gdy je wprowadza jednak, mają one tym silniejszy wyraz. Doskonale wykorzystane są głosy solowe, w szczególności partia tenorowa (Jim) i sopranowa (Tanila): wyjątkowo udane w zamyśle są połączenia słowa mówionego i śpiewu (w scenie sądu).

Bardzo korzystnie zaprezentowali się również wykonawcy. Z licznej obsady wymienić trzeba pięknie śpiewającą Delfinę Ambroziak (Tanila) i Franciszka Przestrzelskiego, który w roli tytułowej miał niezwykle trudne zadania aktorskie i wokalne, z których wywiązał się nader dobrze. Bardzo efektowną grą i śpiewem popisał się w roli Impresaria tenor Roman Werliński, jak również prowadzona przezeń damska orkiestra na scenie.

Kierownik muzyczny prapremiery Antoni Wicherek poprowadził przedstawienie od dyrygenckiego pulpitu bez zarzutu.

Jaką zaś przyszłość wróżyć można dziełu? Rzadko się zdarza, by od razu pierwsza prezentacja sceniczna nowej opery była w pełni doskonała. Zapewne więc i w przypadku Lorda Jima następne inscenizacje wniosą wiele nowego i dobrego w jego kształt i formę. Po pewnych korektach opera Twardowskiego ma wszelkie szanse na to, by stać się stałą pozycją repertuarową: zarówno ze względu na walory muzyki jak i na sam temat.

Niezależnie zaś od tych czy innych zastrzeżeń co do realizacji spektaklu, zespołom łódzkiego Teatru Wielkiego należą się słowa uznania za ambicję przedstawienia nowej polskiej opery i za ogromny wkład pracy w jej przygotowanie.”