Z prasy

Marian Fuks Nowa polska opera Lord Jim, „Nasza Trybuna” nr 48 28 z dn. 29 lutego 1976

„Teatr Wielki w Łodzi wystąpił ze światową prapremierą dramatu muzycznego Romualda Twardowskiego Lord Jim, opartego na powieści Josepha Conrada. Rzecz niespotykana: dzieło odniosło sukces o trzy lata wcześniej, uzyskując w 1973 r. Grand Prix na ważnym, międzynarodowym konkursie im. Księcia Pierre de Monaco, jako jedyne nagrodzone spośród 40 nadesłanych z 19 krajów oper i baletów! Przypomnijmy przy okazji, że 44-letni dziś kompozytor jest autorem dwóch baletów (Nagi książę, Posągi mistrza Piotra) i trzech oper (Cyrano de Bergerac, Tragedyja albo Rzecz o Janie i Herodzie oraz opery radiowej Upadek Ojca Suryna) – wszystkie znalazły się na afiszach oper w kraju, niektóre za granicą. Jeżeli zaś chodzi o nagrody, Twardowski na pewno należy do rekordzistów, obok nagród w kraju uzyskał liczne za granicą m. in. jest laureatem Trybuny Kompozytorów UNESCO, dwukrotnie nagrody im. Ks. Monaco, Festiwalu „Praska Wiosna”. Jest wreszcie kompozytorem płodnym, pisze muzykę symfoniczną i wokalną, praktykuje formy wielkie i kameralne.

Przed rokiem, na pytanie niżej podpisanego, co było inspiracją do sięgnięcia do tego, przecież, jeżeli chodzi o operę, trudnego tematu – Twardowski odpowiedział: Chyba fascynacja morzem, a szczególnie pisarstwem Conrada. Sam autor, a w tym wypadku Twardowski jest również autorem libretta, miał wątpliwości, czy jest możliwe pokonanie oporów w stosunku do refleksyjnego i psychologicznego tekstu Conrada. „Z jednej strony – powiedział kompozytor – chciałoby się wiernie przekazać opowieść pisarza, z drugiej zaś – na scenie musi się coś dziać, rzecz nie może być przegadana, a rozmyślania bohaterów trudno jest odtworzyć w akcji. Toteż aby całość udramatyzować, skontrastować, ubarwić i uchronić od monotonii – musiałem zrezygnować ze zbytniej dosłowności, a nawet sięgnąć po wątek z innego dzieła Conrada (Zwycięstwo), tak, aby treść była zrozumiała bez nadmiaru słów, aby były dobre sytuacje, atrakcyjne momenty (na przykład damska orkiestra na scenie!), a nawet wątek humoru…”.

I oto ujrzeliśmy to dzieło, ośmielę się stwierdzić, wybitne. I dramaturgia znakomita (brawo librecista!), i muzyka oddająca koloryt miejsca akcji, chociaż kompozytor nie cytuje oryginalnego folkloru Azji i Malajów (za to daje uroczy pastisz „modnej” muzyczki w wykonaniu damskiej orkiestry…). W całości czuje się klimat conradowskiego „tchnienia morza”, a główni bohaterowie i tłumy pielgrzymów, gości, tubylców, wojowników, piratów są jakby dobrze nam znani z literatury, z arcydzieł wielkiego pisarza. Tu też należy podkreślić wielką zasługę reżysera, Marii Fołtyn, która wykazała nie tylko swój wytrawny nerw sceniczny, ale doskonałe wyczucie niepowtarzalnej atmosfery conradowskich opowieści.

I wreszcie muzyka. Jest ona przepojona dramatyzmem, wielką siłą ekspresji, znakomicie oddaje przebieg dramatu i charakterystykę głównych bohaterów. Brzmi znakomicie, ma niezwykle barwną i bogatą paletę orkiestrową. Kompozytor nie stroni od niemal „tradycyjnej” arii, wprowadza wielkie chóry, balet, duże sceny zbiorowe, są też partie mówione.

Kierownictwo muzyczne spoczywa w rękach kierownika artystycznego Teatru Wielkiego w Warszawie Antoniego Wicherka, któremu należą się słowa uznania za podjęty trud i świetne poprowadzenie całości.

Znakomita też jest scenografia Mariana Kołodzieja, surowa, chwilami groźna, stanowiąca piękne tło dla rozgrywającej się akcji.

Cały zespół włożył wielki wysiłek w jak najlepsze wykonanie powierzonych im ról. W czołowych partiach wystąpili: Antoni Majak (Marlow i narrator), Franciszek Przestrzelski w roli tytułowej, Delfina Ambroziak (Tanila), Władysław Malczewski (Doramin), Zdzisław Krzywicki (Cornelius) i inni, których niestety nie sposób wszystkich wymienić. Sceny baletowe układu Teresy Kujawy, chór znakomicie przygotował Zbigniew Pawelec.

W sumie polska literatura operowa wzbogaciła się o dzieło, któremu można wróżyć i powodzenie u widza i stałe miejsce w repertuarze scen operowych kraju, a zapewne także i za granicą.

Z przyjemnością też obejrzą to przedstawienie bywalcy Teatru Wielkiego w Warszawie, który na swojej scenie w kwietniu gościć będzie Łódzką Operę.”