Wojciech Dzieduszycki „Parsifal” w Warszawie po 60 latach, „Odra” nr 6 z dn. 1 czerwca 1992
„Mój drogi!
Parsifal w warszawskim Teatrze Wielkim!
Wielkie święto muzyki! Dzieło kolosalne, ale Sławomir Pietras stawia przed zespołem Teatru Wielkiego kolosalnie trudne zadania: niedawno Salome, teraz Parsifal. Niewątpliwie potężny Pierścień Nibelunga wystawiony przez Roberta Satanowskiego, wprowadził już cały zespół Teatru Wielkiego w świat muzyki i teatru Ryszarda Wagnera, co pozwoliło na muzyczną i wokalną realizację Parsifala polskimi siłami.
Wyważenie odpowiedniej dynamiki brzmienia orkiestry, chóru, zespołów solistów w tym arcydramacie Wagnera to rzecz niesłychanie trudna: Antoni Wicherek wydobył to Wagnerowskie, dramatyczne brzmienie, współbrzmienie z orkiestrą bardzo dobrze śpiewającego chóru (przygotowanego przez Bogdana Golę) nie przykrywając przy tym solistów. Ich głosy słyszało się wyraźnie i w monologach, i w precyzyjnie śpiewanych zespołach.
Soliści! Nareszcie powróciła na scenę Teatru Wielkiego Hanna Lisowska! Wielka śpiewaczka i wielka aktorka. Śpiewaczka kreująca Wagnerowskie partie na wielu znaczących scenach niemieckich. Kundry śpiewała po raz pierwszy – znakomicie! Od pierwszego wejścia zafascynowała nas dramatycznym śpiewem i stworzoną przez siebie postacią. Co za skomplikowana rola: od grzesznej kusicielki po pokutującą grzesznicę.” Parsifala śpiewał Grzegorz Caban. Przybył z Wiednia, gdzie śpiewał w dramatach Wagnerowskich. Ale Parsifala zaśpiewał po raz pierwszy w Warszawie. Widać było jak się oszczędzał w pierwszych scenach, aby zabłysnąć pełnym głosem w ostatnim akcie. Prostaczek zbawiający rozpadający się świat – takim był Caban. I cała kolekcja znanych nam wybitnych śpiewaków polskich scen operowych: Zenon Kosnowski jako Amfortas, Mieczysław Milun w partii Titurela, Gurnemanz Włodzimierza Zalewskiego, Ryszard Morka śpiewający Klingsora! Nawet w epizodycznych rolach ,,Dziewcząt Kwiatów” takie wybitne śpiewaczki, jak Zdzisława Donat, Grażyna Ciopińska, Jeanette Bożałek, Krystyna Jaźwińska, Manna Zdunek, Anna Vranova – a w partiach Rycerzy Graala Józef Stępień, Czesław Gałka, w rolach Giermków Stanisław Kowalski i Jacek Parol i w solu altowym Elżbieta Pańko. Wypisałem Ci całą listę solistów, aby zadokumentować, że Teatr Wielki wystawił w Parsifalu nawet w najmniejszych partiach czołowych artystów.
Parsifala miałem szczęście oglądać trzykrotnie. Miałem 15 lat, gdy wybraliśmy się z rodzicami z Jezupola do Warszawy na Parsifala wystawionego przez Emila Młynarskiego; siedem lat później widziałem ten arcydramat Wagnera pod batutą Waleriana Bierdiajewa. Przed kilkoma laty byliśmy z Haliną na wielkim święcie muzycznym: na wielkanocnym spektaklu Parsifala w Bayreuth! Każdy z tych Parsifali pozostał w mojej pamięci jako niezwykłe wydarzenie nie tylko muzyczne, nie tylko teatralne, ale też i duchowe! Pamiętam tego Parsifala z 1927 roku, jak go śpiewał Stanisław Gruszczyński i Aleksander Michałowski jako Gurnemanz... Rycerze Graala w złocistych zbrojach... Ano właśnie, w Teatrze Wielkim Rycerzy Okrągłego Stołu Thomas Pekny, niemiecki scenograf, ubrał w sukmany Piastów Kołodziejów! W szare, płócienne sukmany... czyż mógł się nimi zachwycić prostaczek Parsifal? "Dziewczęta Kwiaty" natomiast paradują w kostiumach dziewczątek z paryskich rewii. Nie mniej kontrowersyjne są dekoracje: leśna polana w I akcie otoczona drewnianą konstrukcją przypominającą klocki lego; w II akcie przy pomocy dźwigni, linek i podnośników jak most zwodzony – tworzy wnętrze zamku Klingsora, by znów przekonstruować się w świątynię, w której wyrasta spod ziemi przeźroczysty słup, wypełniony opalizującym dymkiem, mający zapewne symbolizować czarę św. Graala...
Wspaniały poemat muzyczny wyczarowany przez Antoniego Wicherka, świetnych solistów, orkiestrę, chóry, przez Emila Wesołowskiego tworzącego spójny z muzyką ruch sceniczny, przez cały zespół techniczny Teatru Wielkiego z pięknie pracującym parkiem oświetleniowym – zdołał zepsuć niemiecki reżyser Klaus Wagner wespół ze scenografem Thomasem Peknym. Jest to dla mnie niepowetowana strata! Za ileż bowiem lat jakiś teatr operowy w Polsce zdobędzie się na wystawienie Parsifala? Czy znajdzie się taki odważny dyrektor opery jak Sławomir Pietras, aby porywać się na ten arcydramat Wagnera. Tak więc przestroga: nie łaśmy się na zagranicznych realizatorów mając swoich mistrzów, niedawno w Teatrze Wielkim w Poznaniu byłem świadkiem podobnego nieudanego artystycznie wydarzenia, pisałem Ci o tym: dwóch francuskich realizatorów zepsuło piękne muzycznie i wokalnie przedstawienie Cyganerii... Ale ostatecznie Cyganerię można po dwóch latach wystawić w innej inscenizacji, lecz Parsifala?...”